ich ułożyć we wzór, sprowadzający wszystko do wzajemnego czułego obcowania mężczyzny i kobiety, i tak bardzo pragnęliśmy być już dorośli i dotykać tych piersi i bioder, i ud, które podglądaliśmy ukradkiem podczas rowerowych wycieczek, kiedy ruch nóg odsłaniał je wysoko, i krew uderzała nam do głowy, i zaczynaliśmy się popisywać, byleby tylko zwrócić uwagę tych znajomych, znanych z imienia, ale wciąż jeszcze nieznanych dziewcząt, które uśmiechały się, pozwalały przez chwilę jechać obok siebie, koło w koło, tak blisko, że niemal ocieraliśmy się o siebie, rozmawiały z nami, a potem zostawały naraz w tyle, przyłączały się do koleżanek i chichotały,<br>i nam