Błękitny metalik <name type="prod">sierry</> naprawiacza pralek lśnił w porannym słońcu, kiedy naprawiacz ludzkiego zdrowia wyjechał wreszcie z parkingu swym sfatygowanym, steranym na wizytach domowych, kawowym <name type="prod">wartburgiem</>. <br>Radio w samochodzie trzeszczało bardziej niż zwykle, dlatego prędko je wyłączył. Zdążył jednak usłyszeć, że zdaniem wicepremiera odpowiedzialnego za gospodarkę: ,,nie jest ważny stan gospodarki, byleby Polska była katolicka''. Brawo, panie premierze! Nieważne: zdrowy czy chory, ważne, aby ochrzczony! Rozbawiony zanucił pod nosem piosenkę disneyowskich krasnoludków: ,,Hej ho, hej ho, do pracy by się szło'' - gdyby tak do tego na fotel wicepremiera... Polityk... Toż większej głupoty bym nie powiedział. <foreign lang="lat">Ergo</>: premierem może być każdy! <br>Minął cztery