nie ma. Przez jakiś czas na duchu podtrzymywała mnie mama i siostra, ale to nie wystarczało. Kiedy wychodziły, chciało mi się wyć i krzyczeć, że nie chcę żyć bez niego, nie potrafię być sama, że już jestem martwa, że chcę być znowu z nim, nieważne gdzie, w piekle, w niebie - byleby z nim - w popielniczce pełnej już niedopałków gasi kolejnego papierosa. - Postanowiłam zrobić generalne porządki, pozbyć się całej mojej przeszłości, wyrzucić ją na śmieci. Myślałam, że to pomoże. Wtedy znalazłam zaproszenie na nasz ślub i coś we mnie pękło. Może to pękła wola życia, nie wiem. <br>Magda milknie i zamyśla się