Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
miałem
potłuczoną. Wzywałem pomocy, ale z ust moich wydobywały
się tylko końcówki wyrazów. Pozostało mi to już
zresztą na zawsze.

Rozważając rozpaczliwe moje położenie, zrozumiałem,
że ocalałem jedynie dzięki temu, iż zostałem przywalony
połamanymi sprzętami.

"Co tu począć? - myślałem. - Jak wydostać
się z tego piekła? O Boże, Boże! Gdyby można
było być ptakiem i ulecieć stąd dokądkolwiek!"

I nagle przypomniała mi się cudowna czapka doktora Paj-Chi- Wo.
Czy mam ją przy sobie? Sięgnąłem do kieszeni.
Jest! Miałem już ją włożyć na głowę,
gdy naraz spostrzegłem, że nie było na niej guzika. A więc
mogę, jeśli zechcę, stać się ptakiem, wydostać
się
miałem <br>potłuczoną. Wzywałem pomocy, ale z ust moich wydobywały <br>się tylko końcówki wyrazów. Pozostało mi to już <br>zresztą na zawsze.<br><br>Rozważając rozpaczliwe moje położenie, zrozumiałem, <br>że ocalałem jedynie dzięki temu, iż zostałem przywalony <br>połamanymi sprzętami.<br><br>"Co tu począć? - myślałem. - Jak wydostać <br>się z tego piekła? O Boże, Boże! Gdyby można <br>było być ptakiem i ulecieć stąd dokądkolwiek!"<br><br>I nagle przypomniała mi się cudowna czapka doktora Paj-Chi- Wo. <br>Czy mam ją przy sobie? Sięgnąłem do kieszeni. <br>Jest! Miałem już ją włożyć na głowę, <br>gdy naraz spostrzegłem, że nie było na niej guzika. A więc <br>mogę, jeśli zechcę, stać się ptakiem, wydostać <br>się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego