jego własnej świętości, ale za sprawą ludzi, którzy to montują.<br>Ksiądz de Vos się obruszył i powtórzył:<br>- Przemawia przez pana gorycz. Przypomnę jednak Panu, że kiedy pierwszy raz o nim mówiliśmy, wyrażał się pan o zmarłym inaczej. Czyż nie powiedział pan o nim, że żyje jak święty?<br>- Przyznaję! - zawołałem. - I bynajmniej również nie myślę zaprzeczać, że był to człowiek czysty i godzien szacunku. Wśród duchownych jest takich bardzo wielu. I dlatego,<br> w moim najgłębszym przekonaniu, same dobre cechy biskupa Horzelińskiego nie wystarczyłyby, żeby go w ten sposób wyróżniać, jak to dzisiaj ma miejsce w Rzymie. Jasne więc jest, że komuś na