jakąś szafę - nie wiadomo było, gdzie się ruszyć, wreszcie kierował się już tylko słuchem: gdzieś w głębi, zza drzwi, dobiegały piszczące głosiki dzieci.<br>Dotarł do tych drzwi, zapukał.<br>- Proszę! - zawołał młody głos kobiecy.<br>W pokoju było pełno słońca. Nic dziwnego, tak wysoko. Profesor Dmuchawiec - niewiele zmieniony przez te lata, ale całkiem już siwy - siedział w fotelu i na każdym kolanie trzymał po tłustym brzdącu. Kilkuletnia dziewczynka bawiła się lalkami na podłodze u jego nóg, a ładna młoda kobieta, modnie ostrzyżona, uśmiechnięta, wiązała maluchom śliniaczki. Dzieciaki wierciły się, pewno głodne. A! Zgadł. Z głębi mieszkania właśnie wyszedł młody ojciec - blondyn z jasnymi