zgnębiony,<br>A tu się mnożą, mnożą ogony,<br>Ogon w Pedecie, ogon w Cedecie<br>I w każdym sklepie na Nowym Świecie,<br>I w każdym sklepie na MDM-ie,<br>Można by nimi opasać ziemię.<br><br>Skończył się człowiek wyodrębniony,<br>Ludzie są zbici w długie ogony,<br>W ruchome węże płynne i zmienne,<br>Wielogodzinne i całodzienne.<br>Jeśli zobaczy ktoś ogon konia,<br>Już do ogona się przyogonia.<br>Ze wszystkich końców, na wszystkie strony<br>Ciągną się, wiją kręte ogony,<br>Zatruwa życie naszego miasta<br>Zmora upiorna, stuogoniasta.<br><br>Ileż to każda z warszawskich rodzin<br>Traci codziennie <orig>ogonogodzin</>!<br>Któż to obliczy, któż to wymierzy?<br>No, a pamiętać jeszcze należy,<br>Iż dawno