możliwe do zrozumienia, pytania. Mówi łagodnym, spokojnym głosem."</> - napisał Bielski. Właśnie to ostatnie zdanie wzbudziło sprzeciw adwokata Barbary S. To ono ma dowodzić, że psycholog wszedł w rolę świadka, a nie biegłego... Daniel S. w ostatnim słowie odczytał z kartki, że kocha dzieci i chciałby mieć swoje. Robert K. miał cały czas spuszczoną głowę, ocierał łzy. Mówił tak cicho, że nawet protokolantka, która siedzi podczas procesu najbliżej mężczyzny, prosiła o powtórzenie. Barbara S. starała się zaś przekonać sąd, że nie jest <q>"zimną, wyrachowaną k..."</>, jak mówili o niej podczas trwania śledztwa policjanci