Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
wypadku. Rannego zaopatrzono, napojono gorącą herbatą, ułożono w akii i natychmiast zwieziono do M. Oka, skąd zawezwaną karetką pogotowia miejskiego odwieziono do szpitala (godz. 6.15).
Zmarłego przetransportowano do kostnicy.
Jak doszło do wypadku? Dwaj taternicy po pokonaniu lewego filara Cubryny zaczęli schodzić zachodnią granią, a następnie Zachodem Abgarowicza, stosując cały czas sztywną asekurację. Zmęczenie, łatwy zachód przykryty śniegiem, bliskość doliny spowodowały zapewne, że Janusz O. nie założył zbyt solidnego stanowiska i to okrutnie się na nim zemściło. W połowie zachodu jego partner pośliznął się na lodzie, niewidocznym, bo przykrytym cienką warstwą śniegu, i wyrwał go ze stanowiska. Obaj wylecieli przez prawą
wypadku. Rannego zaopatrzono, napojono gorącą herbatą, ułożono w akii i natychmiast zwieziono do M. Oka, skąd zawezwaną karetką pogotowia miejskiego odwieziono do szpitala (godz. 6.15).<br>Zmarłego przetransportowano do kostnicy.<br>Jak doszło do wypadku? Dwaj taternicy po pokonaniu lewego filara Cubryny zaczęli schodzić zachodnią granią, a następnie Zachodem Abgarowicza, stosując cały czas sztywną asekurację. Zmęczenie, łatwy zachód przykryty śniegiem, bliskość doliny spowodowały zapewne, że Janusz O. nie założył zbyt solidnego stanowiska i to okrutnie się na nim zemściło. W połowie zachodu jego partner pośliznął się na lodzie, niewidocznym, bo przykrytym cienką warstwą śniegu, i wyrwał go ze stanowiska. Obaj wylecieli przez prawą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego