ciepłem i zrozumieniem; "pogardzane, uznawane za niedorozwinięte", muszą one zadawać sobie kłam, wypierać się swych pyknoleptycznych wizji, by dostosować się do dorosłego świata Rozumu. Oczywiście Viriliowski dyskurs, znakomicie zresztą zorientowany we wszelkich technikach tego świata i im głównie poświęcony, nie jest w żadnej mierze krucjatą przeciw szkiełku i oku, choć cechuje go romantyczna nieufność wobec niebezpieczeństw płynących z technologizacji świata; jest racjonalizmem doby szybkości, a w jego egzaltacji niewidzialnością, będącą technicznym wymiarem istnienia, nie ma żadnej mistycznej nuty. To język wszędobylski, w siedmiomilowych butach, ruchliwy jak fryga na ów hołubiony przez siebie wzór dziecięcy ("społeczność dziecięca używa często zawirowania, koła, nierównowagi