Typ tekstu: Książka
Autor: Kostyrko Hanna
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1928
Toteż z ulgą weszli do ratuszowej sieni.
- Jegomość burmistrz czeka was w Czerwonej Izbie - rzekł ceklarz otwierając zamczyste drzwi.
Mistrz Hanusz przekroczył próg komnaty i ujrzawszy stojących przy kominie miejskich dostojników skłonił lekko głowę.
- Przybyłem na wasze wezwanie - powiedział. - Czego życzycie sobie, mości burmistrzu?
Ojciec miasta skinął ręką na ceklarzy, którzy stanęli przy drzwiach, a potem zmierzył Toruńczyka surowym spojrzeniem.
- Doszły nas słuchy - zaczął groźnie - iż zamierzasz opuścić Gdańsk. Prawda to czy kłamstwo?
- Prawda! - odparł Hanusz. - Stary już jestem i nęka mnie samotność. Pragnę ruszyć do Krakowa, by tam dożyć moich dni u boku córki i zięcia.
- Do Krakowa? - spytał
Toteż z ulgą weszli do ratuszowej sieni.<br>- Jegomość burmistrz czeka was w Czerwonej Izbie - rzekł ceklarz otwierając &lt;orig&gt;zamczyste&lt;/&gt; drzwi. <br>Mistrz Hanusz przekroczył próg komnaty i ujrzawszy stojących przy kominie miejskich dostojników skłonił lekko głowę. <br>- Przybyłem na wasze wezwanie - powiedział. - Czego życzycie sobie, mości burmistrzu? <br>Ojciec miasta skinął ręką na ceklarzy, którzy stanęli przy drzwiach, a potem zmierzył Toruńczyka surowym spojrzeniem. <br>- Doszły nas słuchy - zaczął groźnie - iż zamierzasz opuścić Gdańsk. Prawda to czy kłamstwo? <br>- Prawda! - odparł Hanusz. - Stary już jestem i nęka mnie samotność. Pragnę ruszyć do Krakowa, by tam dożyć moich dni u boku córki i zięcia. <br>- Do Krakowa? - spytał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego