a tygrys był starym rozbójnikiem. Podkradał się do nas w<br>największej ciszy. Gdyby nie zaniepokojenie bydła w zagrodzie, nawet<br>byśmy go nie spostrzegli. Ujrzałem groźny błysk ślepiów nie dalej jak o<br>pięć kroków ode mnie. Zaskoczony niespodziewanym pojawieniem się<br>tygrysa, strzeliłem zbyt pospiesznie. Po strzale zapanowała cisza.<br>Przewodnik, znając moją celność, zaczął rozglądać się za zabitym<br>zwierzęciem, chociaż ostrzegałem go, że nie jestem pewny strzału. On<br>jednak twierdził, że gdybym chybił, tygrys już by się na nas rzucił.<br>Cisza, według niego, oznaczała natychmiastową śmierć. Rozumowanie było<br>logiczne, lecz mnie jakoś nie trafiało do przekonania. Doradzałem<br>cierpliwość. Niestety, nie usłuchał i ruszył