za którymi snuły się zazwyczaj smugi przykrego zapachu, zwanego ,,<orig>miseregeruch</>". Wraz z tym zapachem pozostał wyżej, na ulicy Berthelota, stukot żujących bez przerwy szczęk <orig>abdomenowców</>, pracujących w wytwórniach spożywczych, budulcowych, biosyntetycznych i innych; na ul. Berthelota pozostał też hałas kłótni, wulgarnych dowcipów i przyśpiewek, wytupywanych brutalnie wszystkimi sześcioma nogami o cementową posadzkę zaułka czy o belkę celulozy przeznaczonej na strawienie; na ul. Berthelota pozostał szum i wycie gorących strumieni wiatru, wydobywającego się z termosyfonów, których bliskość czuło się tam wszędzie w owym swędzie fermentujących źdźbeł trawy.<br> Im bliżej Centrum, tym czystsze i spokojniejsze było ciepłe znormalizowane powietrze i przeciwnie, raczej przyjemny