Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
z czasem nowy, wielekroć potężniejszy.
Gdy w duszy mojej zagościł pierwszy wirus uczucia, byłem od niej niższy o pół głowy. Wyobraźcie sobie męki człowieka tak upośledzonego! Oszukiwałem. Chodziłem przy niej na palcach, do butów wkładałem zwinięte gazety, prostowałem plecy, aż mi w szyi trzeszczało. Doganiałem ją z trudem centymetr po centymetrze.
Nikt się tak nie troskał jej rozwojem fizycznym jak ja. Jej piersi, małe, twarde i wesołe, są właściwie moim dziełem. Poświęciłem im wiele myśli i uwagi. Ulegałem straszliwym lękom, że nie dojrzeją, że nagle zanikną, że już się gubią w odzieży.
Nie dostrzegała we mnie mężczyzny. Byłem dla niej domownikiem
z czasem nowy, wielekroć potężniejszy.<br>Gdy w duszy mojej zagościł pierwszy wirus uczucia, byłem od niej niższy o pół głowy. Wyobraźcie sobie męki człowieka tak upośledzonego! Oszukiwałem. Chodziłem przy niej na palcach, do butów wkładałem zwinięte gazety, prostowałem plecy, aż mi w szyi trzeszczało. Doganiałem ją z trudem centymetr po centymetrze.<br>Nikt się tak nie troskał jej rozwojem fizycznym jak ja. Jej piersi, małe, twarde i wesołe, są właściwie moim dziełem. Poświęciłem im wiele myśli i uwagi. Ulegałem straszliwym lękom, że nie dojrzeją, że nagle zanikną, że już się gubią w odzieży.<br>Nie dostrzegała we mnie mężczyzny. Byłem dla niej domownikiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego