Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
wrócił, w stajni leżała zakrwawiona skóra. Obijał pięściami głowę, latał po piętrach, łomotał wszędzie do drzwi i wołał, że tego nie przeżyje. Powiesi się, zaraz pójdzie się topić w Wiśle. Pobiegnie na wachę, stanie przed żandarmem z czapką w ręku, niech go żandarm z łaski swojej zastrzeli, bo on bez chabety już nie ma co robić na tym świecie. Bez konia, bez wozu.
- Mnie? Ostatniego furmana na Krochmalnej? Mnie taka rzecz spotyka?
Jeszcze teraz wołał. W ciszy przytajonej głucho kamienicy słyszeli jego krzyk.
Mordchaj przeżył swego konia; nie umarł ze zmartwienia, nie powiesił się po stracie, nie utopił w Wiśle. Porąbał
wrócił, w stajni leżała zakrwawiona skóra. Obijał pięściami głowę, latał po piętrach, łomotał wszędzie do drzwi i wołał, że tego nie przeżyje. Powiesi się, zaraz pójdzie się topić w Wiśle. Pobiegnie na &lt;orig&gt;wachę&lt;/&gt;, stanie przed żandarmem z czapką w ręku, niech go żandarm z łaski swojej zastrzeli, bo on bez chabety już nie ma co robić na tym świecie. Bez konia, bez wozu.<br>- Mnie? Ostatniego furmana na Krochmalnej? Mnie taka rzecz spotyka?<br>Jeszcze teraz wołał. W ciszy przytajonej głucho kamienicy słyszeli jego krzyk.<br>Mordchaj przeżył swego konia; nie umarł ze zmartwienia, nie powiesił się po stracie, nie utopił w Wiśle. Porąbał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego