i patrząc mu w oczy z łagodnym, kojącym uśmiechem zapytał: - A co u pańskiej uroczej małżonki? Mocnom ciekaw.<br>- Pan nie wie, proszę mnie nie rozczarowywać... - zażartował Jassmont.<br>- No tak...<br>- Co do żony, to dziękuję, wszystko w należytym porządku, oczywiście, jak na te czasy - zastrzegł się Jassmont i chrząknął. Róża, kiedyś, chadzała na seanse organizowane przez Ossowieckiego. <br>- To bardzo się cieszę, a szanownego pana wprost zapytam, spacer czy sprawunki? A może misja? To teraz takie modne słówko: misja.<br>- Przyznam, że nie byłem w stanie nadążyć za modą - z dziwnym dla siebie drżeniem w głosie odpowiedział Jassmont. - Raczej spacer.<br>- Nie zaskoczę pana, ale