po kilku godzinach stania, przechodzenia, biegania na próbach, wsiadają do autobusów i odjeżdżają, a ja siedzę na kamieniu na Bulwarze Zachodzącego Słońca i płaczę. Całkiem już rozklejona, z łapami w oczach, spuchnięta i całkiem już nieszczęśliwa - ryczę.<br>Dopada do mnie reżyser, ekipa, zaczynają wrzeszczeć, ja nie odpowiadam. Wreszcie Klaus, mój charakteryzator mówi, że czytałam jakąś książkę i pewnie tak odreagowuję. Ja rozżalona nad sobą, bohaterką książki, właściwie już nie wiem nad czym i nad kim, szlocham.<br>Reżyser krzyczy - co to była za książka?<br>Odpowiadam, płacząc, "Effi Brriest". I tu ich reakcja całkowicie mnie z kolei zdumiewa. Wszyscy wybuchają nieopanowanym śmiechem. Na