już chciałem skończyć, żeby znowu się nie zepsuło. To wstyd - mam już tyle lat, jestem renomowanym reżyserem, jestem profesorem, o którego ubiegają się studenci, a wciąż, na każdych zajęciach ten lęk, żeby się nie zepsuło,<br> <page nr=215><br> żeby nie przerwać tego czarownego czegoś, tej władzy nad akceptacją, nad zachwytem dla tak zwanego charyzmatu. Czy wszyscy tak się boją możliwości jego utraty? Ciągle jestem jeszcze oszustem... Już nie takim jak kiedyś, ale wciąż przecież jeszcze! Znają to, wiedzą o tym, widząc, że po każdym "złotym chwycie" patrzę na kogoś zadowolony, szukając potwierdzenia sukcesu. No więc kończę, kończę... i dalej na dół, na spotkanie z