Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
cóż, mam nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie. Robimy, co w naszej mocy, zresztą, za jakąś godzinę będzie konsylium. Proszę zaczekać.
Mijały godziny. Ziemia usuwała mi się spod nóg. Na korytarzu zabłysły oszczędne światła. Siedziałem otępiały i odprowadzałem wzrokiem zaaferowanych lekarzy. Specyficzny odór szpitalny przyprawiał mnie o mdłości. Ten sam chirurg przechodząc zatrzymał się przede mną, jakby chciał coś powiedzieć, ale wykonał tylko ręką nieokreślony gest i oddalił się szybkim krokiem.
Śmierć nastąpiła o godzinie siódmej. Czy ważne jest również to, że Klara umarła siódmego kwietnia na sali numer siedem?
Niebo nie pękło, świat się nie zawalił. I nawet ja żyję
cóż, mam nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie. Robimy, co w naszej mocy, zresztą, za jakąś godzinę będzie konsylium. Proszę zaczekać.<br>Mijały godziny. Ziemia usuwała mi się spod nóg. Na korytarzu zabłysły oszczędne światła. Siedziałem otępiały i odprowadzałem wzrokiem zaaferowanych lekarzy. Specyficzny odór szpitalny przyprawiał mnie o mdłości. Ten sam chirurg przechodząc zatrzymał się przede mną, jakby chciał coś powiedzieć, ale wykonał tylko ręką nieokreślony gest i oddalił się szybkim krokiem.<br>Śmierć nastąpiła o godzinie siódmej. Czy ważne jest również to, że Klara umarła siódmego kwietnia na sali numer siedem?<br>Niebo nie pękło, świat się nie zawalił. I nawet ja żyję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego