jednak, że kocham kogoś innego, że na razie go nie opuszczam, ponieważ stanowimy jakąś, powiedzmy, spółkę życiową, handlową... przyjacielską, ale że nie mogę z nim żyć, przynajmniej teraz. Może to wszystko minie, i wtedy, powiedziałam, znowu do niego wrócę. Wierz mi, że nie mogłam załatwić tej sprawy inaczej.<br>- Oczywiście - rzekł chirurg.<br>- Sam to rozumiesz - pośpiesznie wtrąciła Rebeka. - Wiem, że sprawiam mu straszny ból. Przeżył to tak, że bałam się nawet o jego życie. Podtrzymywała go tylko dziecinna wiara we mnie i w to, że nigdy go nie opuszczę. Zaciął się w sobie i czeka cierpliwie, aż się wszystko ułoży i powrócę