Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
miastem i śpiewały sennie, przejmująco. Ich ogrom sprawiał wrażenie, jakby niebo skurczyło się nagle - wypełniły nieboskłon tak szczelnie, że od zachodu do wschodu, od południa ku północy nie było nic, poza kolistym ruchem i śpiewem. To były chmury wielorybie. Bliźniacze siostry żubrzyc. Rzadki widok, tym bardziej tutaj - na północy, w chłodnym klimacie nieba, w starych rafach ery lodowca, w wyziębionej historii Ziemi. Dla nich to niebo było za zimne.
Zygmunt ożywił się nieco - na krótką chwilę pochłonięty widokiem skłębionych, połyskujących cielsk, wychylił się mocniej przez okno. I wtem przepływający tuż obok wieloryb spojrzał na niego smutnym okiem, w którym wilgotniała nieobecność
miastem i śpiewały sennie, przejmująco. Ich ogrom sprawiał wrażenie, jakby niebo skurczyło się nagle - wypełniły nieboskłon tak szczelnie, że od zachodu do wschodu, od południa ku północy nie było nic, poza kolistym ruchem i śpiewem. To były chmury wielorybie. Bliźniacze siostry żubrzyc. Rzadki widok, tym bardziej tutaj - na północy, w chłodnym klimacie nieba, w starych rafach ery lodowca, w wyziębionej historii Ziemi. Dla nich to niebo było za zimne.<br>Zygmunt ożywił się nieco - na krótką chwilę pochłonięty widokiem skłębionych, połyskujących cielsk, wychylił się mocniej przez okno. I wtem przepływający tuż obok wieloryb spojrzał na niego smutnym okiem, w którym wilgotniała nieobecność
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego