tamta i omal go nie zadziobała. Wiele było hałasu, ale potem nastał spokój przez trzy dni, bo zjawiło się kino objazdowe, na świeżym powietrzu wyświetlali film "Czapajew", który tak Nastii się spodobał, że chodziła co wieczór oglądać galopady, błyskające szable, piki, konie z rozwianą grzywą i taczanki, a skuloną z chłodu pod nocnym niebem okrył swoją skórzaną kurtką siódmy mechanik i tak się właśnie zaczęło. Akurat gdy legendarny watażka tonął dla Nastii po raz trzeci w nurtach rzeki Ural, ktoś inny brał ją w słodką niewolę.<br>Był to Alosza, młodziutki, świeżutki, złotowłosy. Dokonał sztuki, na którą inni się nie zdobyli - udało