Typ tekstu: Książka
Autor: Miller Marek
Tytuł: Pierwszy milion
Rok: 1999
z politowaniem. - Dawajcie!
Oddali mu bukiety z wyraźną ulgą. Frik znów zaczął wrzeszczeć:
- Bez! Bez za bezcen!!! - a jego oczy zaczęły już śledzić ulicznego dziada. Dziad pakował na wózek sterty tektury, wynoszone z zaplecza spożywczego sklepu. Frik patrzył na niego jak zahipnotyzowany.
- Patrzcie! Moglibyśmy zrobić naprawdę dużą kasę! - Ale do chłopców to nie dotarło, bo zza rogu wyszedł właśnie dziadek Jacka z siatką w ręku. Ze swoją długą, śnieżnobiałą brodą wyglądał jak Bóg Ojciec. Na tle szarych przechodniów naprawdę robił wrażenie. Tymczasem dziadek skręcił i zaczął przechodzić ulicę, idąc prosto na nich.
- Chodu!!! - wrzasnął Fred i wraz z Tomkiem natychmiast zniknęli
z politowaniem. - Dawajcie!<br>Oddali mu bukiety z wyraźną ulgą. Frik znów zaczął wrzeszczeć:<br>- Bez! Bez za bezcen!!! - a jego oczy zaczęły już śledzić ulicznego dziada. Dziad pakował na wózek sterty tektury, wynoszone z zaplecza spożywczego sklepu. Frik patrzył na niego jak zahipnotyzowany.<br>- Patrzcie! Moglibyśmy zrobić naprawdę dużą kasę! - Ale do chłopców to nie dotarło, bo zza rogu wyszedł właśnie dziadek Jacka z siatką w ręku. Ze swoją długą, śnieżnobiałą brodą wyglądał jak Bóg Ojciec. Na tle szarych przechodniów naprawdę robił wrażenie. Tymczasem dziadek skręcił i zaczął przechodzić ulicę, idąc prosto na nich.<br>- Chodu!!! - wrzasnął Fred i wraz z Tomkiem natychmiast zniknęli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego