Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 25
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
Przy tym biurku, na miejscu, na którym teraz siedzę, płakała kobieta przez pijaka męża. Barłowska nie chce jej obecnie widzieć, nie ma odwagi, bo mąż powiesił się na oczach dzieci w kuchni. Ale czy kto winien? Po prostu los żądał, żeby się rozwiązało w ten sposób. Nie kontrolował siebie ten chłopina, nie rozróżniał swojego postępowania no i doszedł aż do tragedii, znalazł się w ślepej uliczce i dlatego się uwolnił. Żonie został balast, a on wolny, doskonale wolny, bo czas wybieli sprawy. Niektóre.
Czy spotkała się kiedy z przykrością? Śmieje się. Nie chce mówić.
- Umiem sobie radzić z tym.
Od czternastu
Przy tym biurku, na miejscu, na którym teraz siedzę, płakała kobieta przez pijaka męża. Barłowska nie chce jej obecnie widzieć, nie ma odwagi, bo mąż powiesił się na oczach dzieci w kuchni. Ale czy kto winien? Po prostu los żądał, żeby się rozwiązało w ten sposób. Nie kontrolował siebie ten chłopina, nie rozróżniał swojego postępowania no i doszedł aż do tragedii, znalazł się w ślepej uliczce i dlatego się uwolnił. Żonie został balast, a on wolny, doskonale wolny, bo czas wybieli sprawy. Niektóre. <br>Czy spotkała się kiedy z przykrością? Śmieje się. Nie chce mówić. <br>- Umiem sobie radzić z tym. <br>Od czternastu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego