Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
zmaltretowana żona zdążyła pozbierać się z podłogi i skryć się przed szaleńcem, wrócił z pięciolitrowym kanistrem pełnym benzyny. Wciąż słaniając się na nogach podsunął go żonie pod nos i powoli odkręcił zakrętkę. Halina zamarła z przerażenia, nie mogła się ruszyć. On tymczasem rzucił zakrętkę na podłogę, wziął duży zamach i chlusnął jej cuchnącą benzyną prosto w twarz. Poczuła pieczenie oczu, strugi cieczy spływające po policzkach, szyi i piersiach. Na moment odzyskała siły, desperacko spróbowała wyrwać mężowi kanister. Julian był jednak silniejszy, a pijacka furia jeszcze siłę potęgowała. Jednym ciosem pięści zwalił ją znowu z nóg. Przewróciła się na wersalkę, jak bezradny
zmaltretowana żona zdążyła pozbierać się z podłogi i skryć się przed szaleńcem, wrócił z pięciolitrowym kanistrem pełnym benzyny. Wciąż słaniając się na nogach podsunął go żonie pod nos i powoli odkręcił zakrętkę. Halina zamarła z przerażenia, nie mogła się ruszyć. On tymczasem rzucił zakrętkę na podłogę, wziął duży zamach i chlusnął jej cuchnącą benzyną prosto w twarz. Poczuła pieczenie oczu, strugi cieczy spływające po policzkach, szyi i piersiach. Na moment odzyskała siły, desperacko spróbowała wyrwać mężowi kanister. Julian był jednak silniejszy, a pijacka furia jeszcze siłę potęgowała. Jednym ciosem pięści zwalił ją znowu z nóg. Przewróciła się na wersalkę, jak bezradny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego