do tej pory piaszczysta, równa,<br>zrobiła się dziwnie kostropata, tak że wciąż o coś zawadzałem, w coś<br>wpadałem i z każdym krokiem wydawało mi się, jakby to ona o sto kroków<br>ode mnie oddalała się.<br> - No, idź, idź - poganiała mnie, czekając, aż odejdę na odległość,<br>którą uzna za wystarczającą. A choć byłem pewny, że już przekroczyłem<br>tę odległość, bo czułem, jak zaczyna mnie ogarniać lęk i coraz dalsze<br>wydawały mi się te jej poganiania, wciąż tam czekała.<br> - No, idź, idź.<br> Nie powiedziała mi, że już idzie za mną. Aż się znowu obejrzałem i<br>zobaczyłem, że idzie. A wydała mi się tak