niej. Maliński zamówił jakąś rybę, której zalety mi wyszczególnił. Do niej pewne wino, też jego zdaniem nadzwyczajne. Ustalał z kelnerem dokładnie wszystkie elementy zamówienia. Nie bardzo słuchałem. Nieco uważniej, gdy skończywszy powrócił do tego, o czym już mnie częściowo poinformował, a mianowicie, że od kurii stara się trzymać jak najdalej, chociaż w praktyce z niej żyje. A to w ten sposób, że pomaga różnym instytucjom charytatywnym albo też zakonom wymieniać towary otrzymane w darze z zagranicy, luksusowe, zbyteczne, na różne dobra użyteczne, pierwszej potrzeby, wymieniać czy niekiedy sprzedawać, zgodnie z tym, co w danym momencie dyktuje sytuacja na rynku. Powiadał dalej