Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Lesio
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1973
ulicę i dopiero na jej końcu, potknąwszy się, wpadł wprost w objęcia zwabionego osobliwym krzykiem milicjanta.
- Słoniocy!... - wrzasnął jeszcze ostatni raz.
- Panie, coś pan? - powiedział zdumiony milicjant, który już w swoim życiu słyszał dużo pijackich okrzyków, ale takiego jeszcze nie. - O co chodzi?
Lesio na widok munduru nieco jakby oprzytomniał, chociaż na twarzy ciągle miał wyraz śmiertelnego przerażenia. Przez głowę przeleciała mu koszmarna myśl, że ujawnienie delirium pchnie go nieodwołalnie za wrota szpitala dla alkoholików. Ukryć, za wszelką cenę!...
- Nie ma słonia! - krzyknął w okropnym wzburzeniu. - Nie ma słonia! Żadnego!!!
- Jak to? - zaniepokoił się milicjant, który nie dalej jak przed godziną
ulicę i dopiero na jej końcu, potknąwszy się, wpadł wprost w objęcia zwabionego osobliwym krzykiem milicjanta.<br>- Słoniocy!... - wrzasnął jeszcze ostatni raz.<br> - Panie, coś pan? - powiedział zdumiony milicjant, który już w swoim życiu słyszał dużo pijackich okrzyków, ale takiego jeszcze nie. - O co chodzi?<br>Lesio na widok munduru nieco jakby oprzytomniał, chociaż na twarzy ciągle miał wyraz śmiertelnego przerażenia. Przez głowę przeleciała mu koszmarna myśl, że ujawnienie delirium pchnie go nieodwołalnie za wrota szpitala dla alkoholików. Ukryć, za wszelką cenę!...<br> - Nie ma słonia! - krzyknął w okropnym wzburzeniu. - Nie ma słonia! Żadnego!!!<br>- Jak to? - zaniepokoił się milicjant, który nie dalej jak przed godziną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego