czym opiera się ten argument. Sytuacja, w której wiara jest zadręczana permanentnymi wątpliwościami i na odwrót, nie tyle świadczy, moim zdaniem, o poważnym doświadczeniu religijnym, ile o stanie chorobowym. Jest to religia, która do niczego nie zobowiązuje, bo brak jej mocy, a Bóg, którego objawia, zdaje się być dotknięty poważną chorobą osobowości. W każdym razie nie można Go o nic prosić z ufnością, a już w żadnym wypadku występować w Jego imieniu na ziemi. Mam jednak wrażenie, że do wszystkich udręk nękających świat nie ma potrzeby dodawać jeszcze problemu niezrównoważonego Boga.<br><br><tit> Znak sumienia</><br><br> O Newmanie mówi się często jako o sceptyku