statku, dobrze wentylowanymi kabinami, bieżącą słodką wodą w kabinach, a jak wspominał Zdzisław Motyka w każdej szafce nocnej była... biblia. Niestety sztorm na Atlantyku nie oszczędził naszych zawodników. Najgorzej było z hokeistą, Stogowskim, któremu trzeba było podawać morfinę. Jak wspomina Stanisław Marusarz, tylko jeden Skupień jakoś się trzymał i nie chorował. Zapytany jak to możliwe, że tak długo opiera się chorobie morskiej, odpowiedział: - <dialect>E, bok zabrał kilo susonyk śliwek- odparł tryumfująco - doradzili mi w doma, ze to nolepse na chorobe. I tak pojodłek, pojodłek te susone śliwki...</> Ale w końcu i jego choroba nie oszczędziła. Takie były wyjazdy górali za Ocean