chciał. Wowek wrócił z Łodzi, to matka spakowała mu plecak i kazała iść na Rosję. Poszedł i marzł na polu wiele nocy i dni, bo granica była zamknięta. Przyszedł z powrotem chory. On był wysoki, ale szczupły i delikatny. Wysłali go na roboty w Poznańskie, Posalski go wpisał na listę, chorował i nie mógł pracować, to go bili. Józek Dawidowicz z Działoszyna był tam i widział, jak go zakatowali. Dawidowicz był barczysty typ, taki żeby przeżyć. Ojca wzięli na szosę, dziesięć kilometrów od Osjakowa, kamienie tłuc. Bo oni chcieli mieć dobre szosy. I baseny pływackie, Żydzi je dla nich kopali. W