Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
bólem oczach niewiele było przytomniejszych błysków.
Kiernackiego mile zaskoczył słaby, skrzeczący głos.
- Mam... komórkę. Wezwij pogotowie. Śmigłowiec. Zapłacę, jak będzie trzeba.
Obandażowana dłoń, ta z odstrzelonym w czwartek palcem, powędrowała pod kurtkę.
- Tego szukasz? - Kiernacki podniósł leżący na kamieniu aparat. - Czy może strzykawki? - Wyciągnięty u jego stóp mężczyzna znieruchomiał. - Jesteś chory? To dlatego nosisz fiolki po kieszeniach?
- Dzwoniłeś? - Niżycki pozostawał nieprzytomny dobre dziesięć minut, miał prawo się łudzić. Ostatecznie rany mu opatrzyli.
- Nie kradnę, nie sprzedaję narkotyków i nie morduję za pieniądze. - Kiernacki usiadł bez pośpiechu. - Jestem biedny i nie stać mnie na telefon. Mam prawo nie wiedzieć, jak się toto
bólem oczach niewiele było przytomniejszych błysków.<br>Kiernackiego mile zaskoczył słaby, skrzeczący głos.<br>- Mam... komórkę. Wezwij pogotowie. Śmigłowiec. Zapłacę, jak będzie trzeba.<br>Obandażowana dłoń, ta z odstrzelonym w czwartek palcem, powędrowała pod kurtkę.<br>- Tego szukasz? - Kiernacki podniósł leżący na kamieniu aparat. - Czy może strzykawki? - Wyciągnięty u jego stóp mężczyzna znieruchomiał. - Jesteś chory? To dlatego nosisz fiolki po kieszeniach?<br>- Dzwoniłeś? - Niżycki pozostawał nieprzytomny dobre dziesięć minut, miał prawo się łudzić. Ostatecznie rany mu opatrzyli.<br>- Nie kradnę, nie sprzedaję narkotyków i nie morduję za pieniądze. - Kiernacki usiadł bez pośpiechu. - Jestem biedny i nie stać mnie na telefon. Mam prawo nie wiedzieć, jak się toto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego