Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
tancerce-poetce. Przeżywała chwilę szczęścia, obserwując uśmiechniętych, pogodnych ludzi gładzących słodkie istotki, całujących różowe pyszczki i dzióbki.
Tamtego lata pojechała z Julią do S., a może do innego jeszcze majątku, równie pięknego i bogatego. Podczas spaceru w pobliżu dworu w fornalskim obejściu Iw dojrzała cielaka, biało-czarnego, z różowymi, drżącymi chrapkami, o powłóczystym spojrzeniu wielkich jasnobrązowych oczu.
Zupełnie jak moje - pomyślała.
Razem z Julią głaskały, czesały, drapały stworzonko, a kiedy chciały odejść, cielątko zaryczało i pobiegło za nimi, prosząc o dalsze pieszczoty.
Po obiedzie, aż do wieczora, Iw zbierała dla niego trawę, wtykając w zachłanną mordkę rozrośnięte mlecze, wybujałą ciemnozieloną koniczynę
tancerce-poetce. Przeżywała chwilę szczęścia, obserwując uśmiechniętych, pogodnych ludzi gładzących słodkie istotki, całujących różowe pyszczki i dzióbki.<br> Tamtego lata pojechała z Julią do S., a może do innego jeszcze majątku, równie pięknego i bogatego. Podczas spaceru w pobliżu dworu w fornalskim obejściu Iw dojrzała cielaka, biało-czarnego, z różowymi, drżącymi chrapkami, o powłóczystym spojrzeniu wielkich jasnobrązowych oczu.<br> Zupełnie jak moje - pomyślała.<br> Razem z Julią głaskały, czesały, drapały stworzonko, a kiedy chciały odejść, cielątko zaryczało i pobiegło za nimi, prosząc o dalsze pieszczoty.<br> Po obiedzie, aż do wieczora, Iw zbierała dla niego trawę, wtykając w zachłanną mordkę rozrośnięte mlecze, wybujałą ciemnozieloną koniczynę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego