pojechaliśmy na Grenadierów, ale zanim pojechaliśmy, już sodę, mówię, szybko, mówię weź wodę zagotuj, sodę, i tą sodą przyłożyłam, zakręciłam, powiedzieli, że dobrze zrobiłam, dwie, trzy godziny, i by było po mnie, a jak by nie przyszła to śmierć do rana, tężec, nie mieli zastrzyków przeciwtężcowych, jak moja córka, zbierali, chrust, na ognisko, byliśmy nad <gap> i tak zorganizowali dla młodzieży takie ognisko, takie, że będą no i moja ta najstarsza Marzena, teraz mężatka, zbierała takie patyki, zakuła się w kolano patykiem, patykiem się zakuła, jakimś takim, wie pani, nie, nie suchym zupełnie tylko jakimś takim, o, nadłamanym, proszę pani, i bawiła