moim kosztem.<br><gap reason="sampling"><br>- Panie radco - usłyszał dyskretny głos indyjskiego urzędnika - czy pan jest dla Dżaj Motala? On był podobno umówiony, czeka na dole.<br>- Zaraz schodzę - odpowiedział, ale gdy urzędnik cicho zamknął drzwi, chwilę jeszcze siedział, pocierając powieki końcami palców, jakby przebudzony ze snu.<br>W mrocznym hallu, pod czujnym okiem woźnego, siedział chuderlawy Hindus, nogi w niebieskich szerokich spodniach podkulił pod siebie; ciemne dłonie na tle białej koszuli poprawiały płaską, wytłuszczoną kokardę. W oczach, żywo spoglądających zza szkieł w rogowej oprawie, znać było czujną gotowość, miał w sobie coś służalczego i bezczelnego zarazem. Znając ceremoniał powitania, próbował odgadnąć, jak jego sprawa zostanie rozpatrzona