Słów tych nie wypowiedział ludzkim głosem, lecz je wysyczał jak żmija. Naigrawał się. Zbliżywszy się spojrzał Adasiowi w twarz, jakby się chciał nacieszyć jej bladym, zrozpaczonym przerażeniem.<br>- Bierz go! - krzyknął zduszonym głosem fałszywy malarz. Adaś zwinął się jak stalowa sprężyna i rozprężył się w błyskawicznym ruchu, lecz już długie ręce chudzielca owinęły się dokoła niego jak liany. Chłopiec poczuł, że ten ludzki cień ,posiada ogromną, żylastą, nieugiętą siłę; nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że wołanie o ratunek będzie głosem wołającego na puszczy, zakrzyknął bezwiednie głosem ogromnym, zrozpaczonym i przejmującym:<br>- Ratunku <page nr=158>!<br> Ratunku! Na pomoc! Na po...<br>Już nie mógł dokończyć