Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
gdyby nic jej nie obchodziła ulewa.
- No, chodźmy. Zmokniemy - powtórzyłem.
- Cicho - burknęła. I stała dalej nieruchomo, nasłuchując. Ulewa ogarnęła nas nagle, zalewając potokami wody.
W jednej chwili byliśmy zmoknięci. Mój sweter nasiąknął wilgocią jak gąbka, płaszcz Zenobii stał się śliski jak skóra węża. Zenobia nie miała nic na głowie. Ani chustki, ani kaptura. Jej włosy zamieniły się w ociekające wodą strąki. A ona wciąż stała w potokach deszczu i nasłuchiwała.
- Co się pani stało? - zapytałem.
Raptem poprzez szum wiatru i deszczu usłyszeliśmy krzyk. A raczej wołanie. Dochodziło od strony, gdzie stały nasze namioty.
- Tam!... Tam pobiegli!... Łap ich, trzymaj!...
Rozpoznałem głosy
gdyby nic jej nie obchodziła ulewa.<br>- No, chodźmy. Zmokniemy - powtórzyłem.<br>- Cicho - burknęła. I stała dalej nieruchomo, nasłuchując. Ulewa ogarnęła nas nagle, zalewając potokami wody.<br>W jednej chwili byliśmy zmoknięci. Mój sweter nasiąknął wilgocią jak gąbka, płaszcz Zenobii stał się śliski jak skóra węża. Zenobia nie miała nic na głowie. Ani chustki, ani kaptura. Jej włosy zamieniły się w ociekające wodą strąki. A ona wciąż stała w potokach deszczu i nasłuchiwała.<br>- Co się pani stało? - zapytałem.<br>Raptem poprzez szum wiatru i deszczu usłyszeliśmy krzyk. A raczej wołanie. Dochodziło od strony, gdzie stały nasze namioty.<br>- Tam!... Tam pobiegli!... Łap ich, trzymaj!...<br>Rozpoznałem głosy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego