Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
drzwiach ponownie ukazała się pani Helenka: - Pan Stanisław proszony do kuchni! W pilnej sprawie. Już, już, raz dwa! Prędzej. - Machnęła białą ścierką.
- No proszę, nie mówiłem? Ledwom przyszedł, już przepędzają! Idę, idę, wielmożna pani, już mnie tu nie ma. Dziękuję za rozmowę, dziękuję za wszystko.
Patrzyliśmy, jak wstaje niepewnie i chwiejąc się idzie w stronę drzwi. Kiedy mijał moje krzesło, poczułem zapach wódki. Potknął się jeszcze o próg, chwycił za framugę i znikł za zasłoną. Później już tylko od czasu do czasu słyszeliśmy chrapliwe pokasływania i niektóre słowa.
- Królowo Trypolska, wielmożna pani, najwyższa władzo, dziedziczko...
- Ciszej, ciszej, co się tak rozochocił? - strofowała
drzwiach ponownie ukazała się pani Helenka: - Pan Stanisław proszony do kuchni! W pilnej sprawie. Już, już, raz dwa! Prędzej. - Machnęła białą ścierką.<br>- No proszę, nie mówiłem? Ledwom przyszedł, już przepędzają! Idę, idę, wielmożna pani, już mnie tu nie ma. Dziękuję za rozmowę, dziękuję za wszystko.<br>Patrzyliśmy, jak wstaje niepewnie i chwiejąc się idzie w stronę drzwi. Kiedy mijał moje krzesło, poczułem zapach wódki. Potknął się jeszcze o próg, chwycił za framugę i znikł za zasłoną. Później już tylko od czasu do czasu słyszeliśmy chrapliwe pokasływania i niektóre słowa.<br>- Królowo Trypolska, wielmożna pani, najwyższa władzo, dziedziczko...<br>- Ciszej, ciszej, co się tak rozochocił? - strofowała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego