trzciną wybrzeży rzeki Orinoko.<br>I tylko w nocy, gdy na niepisanej tarczy mistycznego regulatora zapala się, rozkazujący sugestywną wymową lampek elektrycznych, napis "Sen" - sny.<br>Czarne zbałwanione fale rzeczywistości z tamtej strony, trzymane na uwięzi niedosiężnym murem dnia i regulaminu, obstępują wysepkę przy bulwarze Arago ze wszystkich stron. Mur trzeszczy i chwieje się. Spiętrzona rzeka ciał, banknotów, uczynków, butelek, wysiłków, lamp, kiosków, nóg wydętą falą przewala się powyżej dachów z hukiem i wrzawą. Z rozdziawionych paszcz hoteli, jak szuflady z otwartych drzwi szaf, wysypują się wiekowe, nie wietrzone, przespane na wylot materace, rosną, wystrzelają w górę olbrzymią stupiętrową wieżą Babel o zgrzytliwych sprężynowych