wrócę na dziedziniec i dołączę do Antoniusza, a ty tymczasem przejdź jeszcze raz korytarzem.<br> - Zrobione! - powiedział Paragon. Nie uśmiechało mu się tkwić nadal w ponurych podziemiach, ale trudno, trzeba szukać przyjaciela, który nie wiadomo, w jakich znajduje się opałach.<br>Ciemna sylwetka studenta oddaliła się, zniknęła za załomem murów. Jeszcze na chwilę na wilgotnej ścianie zachwiał się wielki cień sombrera. Potem zadudniły oddalające się kroki, a gdy i one ucichły, Paragon ruszył z powrotem w kierunku baszty. Skradał się wolno, nie zapalając latarki. Wnet pod stopami poczuł, że grunt wznosi się lekko, a za chwilę potknął się o pierwszy stopień kamiennych schodów