poczuł, że pachną lekarstwem i nikotyną. Gładziła mu szczotkę włosów. Tak pieści się konie - pomyślał. Chwytał lekką woń sukienki, płótna nagrzanego od słońca, które wpadało białym złomem przez okno, czuł ciepło jej uda, o które się wspierał, aż przebiegało mrowie.<br>- Czy nie masz ochoty, ale tak na chwilę, bodaj na chwileczkę, położyć się ze mną.<br>- Mam - odpowiedziała z radosną gotowością, która aż go dławiła. - Tylko czy na chwilę warto?<br>Zaśmiał się szczęśliwy, pomagał jej rozpinać guziki na plecach.<br>- Może byś przynajmniej drzwi zamknął... Jest dzień - prosiła garnąc się do niego.<br>- Tu nikt nie wejdzie - mamrotał wargami wciśniętymi między jej piersi, choć