zawsze z powodzeniem, co okazalsze kupy śniegu. Zbliżała się pora obiadu, poczuł kiełkujący głód. Gdy wrócił, Róża krzątała się w kuchni. Była w pogodnym nastroju z powodu zabawnego snu, jaki miała tej nocy. Sen jak letnie marzenie, z wonną łąką, motylami i białym okrętem gdzieś na modrym horyzoncie. <br>- Przepraszam, musisz chwilkę zaczekać, spóźniłam się z obiadem - powiedziała.<br>- Nieważne - uspokoił ją. Z wysiłkiem, jakiego się nie spodziewał, wyciągnął nogi i przymknął oczy. Teraz dopiero odczuł wielkie zmęczenie, i niemoc w członkach. Chaotyczne myśli kłębiły się pod czaszką, jak wystraszone owce gnane przez wilki.<br>Róża, co zauważył, zmieniła uczesanie. Włosy upięła w koszyczek