przy telefonie. Telefonu od dawna już nie było, na ścianie zostało tylko miejsce, gdzie aparat był przymocowany. <br>Siadłem na wskazanym krześle i nie wiedziałem, co dalej ze sobą robić, nie śmiałem dopytywać, co się stało; nie czułem się dostatecznie domownikiem po jednej wizycie. Powtórzyłem więc nieśmiało, że ja tylko na chwilkę, że muszę się zobaczyć z Baśką, bo obiecałem jej, że wpadnę przed wyjazdem do domu. Mówiłem, żeby zapełnić ciszę i zgłuszyć strach. <br>- Ale jeśli szanowna pani potrzebuje jakiejś pomocy, to ja bardzo chętnie - proponowałem niepewnie.<br>- Baśka tyle o panu opowiadała, myślę, że możemy pana uważać za przyjaciela domu.<br>- Będę niezmiernie