cichym sojusznikiem albo głośnym wrogiem rządu. Ale jak to w polityce, zwycięży raczej chwilowy interes, czyli prezydencki.<br><br>Scenariusze nie są więc optymistyczne. "Solidarność" będzie, jak wszystko na to wskazuje, podsycała i wygaszała strajki, korzystając z niezadowolenia kolejnych grup pracowniczych, w miarę jak słabnąć będzie determinacja innych. Kulminacja protestów we wrześniu, ciągłe wahania, kogo poprzeć w wyborach, uzależnienie tego poparcia od zobowiązania się kandydata do rozwiązania parlamentu po prezydenckiej elekcji - to będą stałe fragmenty gry. Dojdą naciski na referendum konstytucyjne, a dodajmy, że tylko projekt "Solidarności" spełnia w pełni wymagania kościelnych hierarchów. ("Solidarność" lubi też powoływać się na społeczną naukę Kościoła, a