z rzęs<br>i toczącą się wolniutko w dół, poza wolą, jak poza wolą ma się oczy,<br>usta, nos, bo z tymi łzami, rozmodlone, rozśpiewane, były jeszcze<br>piękniejsze.<br> Ilekroć tak między nimi stałem, czułem się dumny, tym bardziej że i<br>ubrane były zwykle najładniej ze wszystkich i wszyscy się na nas ciągle<br>oglądali. I prawie w każdą niedzielę czekałem, aby matka znów doszła do<br>przekonania, że nie może odejść od chorego ojca, i poprosiła panny<br>Ponckie, panno Ewelino, panno Różo, może by i Piotrek z wami na mszę<br>poszedł. Miałam iść, ale mąż się gorzej czuje. Bo sam, to pójdzie nad<br>Wisłę