Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
trzykrólski mróz, szybko zrzucił ubranie, przeżegnał się i wskoczył do przerębla. Kąpiel trwała krótką chwilę, ale mnie aż dreszcz przeszedł po plecach. Na wąsach sędziego w jedno oka mgnienie ukazały się sopelki lodu. Wszyscy byli tak poruszeni tym wydarzeniem, że mało kto zauważył rosłego chłopa, który zbliżył się do przerębla ciągnąc za włosy dziewczynę; zanim się kto zorientował, przemocą wepchnął ją w ubraniu do wody. Rozległ się zwierzęcy niemal ryk i skowyt. Po kilku sekundach dziewczyna wyrwała się z rąk oprawcy, wygramoliła się na lód i puściła się biegiem do szopy, gdzie dla użytku łyżwiarzy palił się żelazny piecyk. Poznałem ją
trzykrólski mróz, szybko zrzucił ubranie, przeżegnał się i wskoczył do przerębla. Kąpiel trwała krótką chwilę, ale mnie aż dreszcz przeszedł po plecach. Na wąsach sędziego w jedno oka mgnienie ukazały się sopelki lodu. Wszyscy byli tak poruszeni tym wydarzeniem, że mało kto zauważył rosłego chłopa, który zbliżył się do przerębla ciągnąc za włosy dziewczynę; zanim się kto zorientował, przemocą wepchnął ją w ubraniu do wody. Rozległ się zwierzęcy niemal ryk i skowyt. Po kilku sekundach dziewczyna wyrwała się z rąk oprawcy, wygramoliła się na lód i puściła się biegiem do szopy, gdzie dla użytku łyżwiarzy palił się żelazny piecyk. Poznałem ją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego