głuszy byliśmy tylko we dwoje: ona i ja. A potem zostałem <page nr=160> przywrócony zdarzeniom, goście znużeni pili barszcz nad ranem i słuchali muzyki poważnej.<br>I znów czuję, że jestem zbudzony, i znów zbudziła mnie Małgorzatka, pobudziła uśpioną zdolność uczuć. Idę w stronę kaplicy. W korytarzu przed przymkniętymi drzwiami stoją ludzie. Porozpinali ciała w garderobie, a dusze ich rozsiadły się w kraju muzyki, u którego wrót przybita jest tabliczka: "W ciałach wstęp wzbroniony". Ciała porozrzucane są rozmaicie. Niektóre niedbale, jakby z nagła rzucone, inne starannie i planowo ułożone pod ścianami, z głowami albo pochylonymi, albo odrzuconymi w górę, z rękami przy czole lub