już miasto zgarbione, pociemniałe od wilgoci. Brodząc w deszczu, szedł stamtąd powolny i smutny głos dzwonu cerkiewnego.<br>- Polek, wracaj! - krzyknął Kajaki.<br>- Wróci, każdy wraca - chrypnął pan Staś.<br>Ura, ura!<br>Idiom my na wroga,<br>Za swiatuju Rossiju,<br>Za biełowo caria...<br>- śpiewał gdzieś z tyłu szewc Skierś. Błąkał się jak echo w ciasnych uliczkach, szukając upragnionego kielicha na pochmiałkę.<br>Pani Linsrumowa próbowała odgonić Panfila, który biegł wytrwale przy wozie.<br>- Wracaj do budy! Pilnuj domu!<br>Pies zakręcił się w miejscu, podkulił ogon. Spoglądał pokornie i prosząco.<br>- Paszoł do domu!<br>Panfil siadł na środku drogi, patrzył długo za odjeżdżającymi, a potem skoczył nagle ze skowytem