po drugiej stronie parapetu, ale tam z kolei usłyszał dźwięk, świadczący o tym, że szczekanie psa obudziło ciecia. Śmiertelnie przestraszony ukrył się w drzwiach do sutereny, nie mogąc pojąć, dlaczego cieć jeszcze nie nadchodzi, i nie bardzo wiedząc, co będzie, jak nadejdzie.<br>Po kilku minutach pies zrezygnował ze swoich pretensji, cieć zaś nie nadszedł z tej prostej przyczyny, że był znacznie bardziej pijany niż Lesio i żadna siła na świecie nie skłoniłaby go do opuszczenia dyżurki. O tym jednak Lesio nie wiedział. Nie miał odwagi udać się na górę krokiem normalnym, jął się więc czołgać na czworakach z zapartym tchem, zastygając