Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
fabrycznych kominów nie wieją po nim energicznie jak sztandary, lecz sączą się leniwie i rozpylają w mdłym powietrzu. Ulicą Płocką kroczą ospale: granatowy policjant i "szupo" z Sonderdienstu.
Szklą się w słoneczku cholewy butów. Ziewają obydwaj, nie ma dziś szmuglerów z mięsem i wędliną, napotykają jedynie mleczarki roznoszące siną, wodnistą ciecz po gospodach. Policjant sprawdza zawartość baniek, każe płacić mandaty. "Szupo" patrzy na to wszystko jak sowa.
Czasami kopnie bańkę do rynsztoka, ale nie bije, jest mu dostatecznie gorąco. Przeklina służbę w tym podłym kraju, gdzie nawet głupie baby-mleczarki usiłują ominąć przepisy i robią w bańkach podwójne dna, na wierzchu
fabrycznych kominów nie wieją po nim energicznie jak sztandary, lecz sączą się leniwie i rozpylają w mdłym powietrzu. Ulicą Płocką kroczą ospale: granatowy policjant i "szupo" z Sonderdienstu.<br>Szklą się w słoneczku cholewy butów. Ziewają obydwaj, nie ma dziś szmuglerów z mięsem i wędliną, napotykają jedynie mleczarki roznoszące siną, wodnistą ciecz po gospodach. Policjant sprawdza zawartość baniek, każe płacić mandaty. "Szupo" patrzy na to wszystko jak sowa.<br>Czasami kopnie bańkę do rynsztoka, ale nie bije, jest mu dostatecznie gorąco. Przeklina służbę w tym podłym kraju, gdzie nawet głupie baby-mleczarki usiłują ominąć przepisy i robią w bańkach podwójne dna, na wierzchu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego